Filmy nagrane i udostępnione przez naszych mieszkańców:

- zobacz

- zobacz.



Chmary owadów krążące nad naszymi głowami to byłoby znośne. Jednak one całymi rojami krążą od ziemi po wierzchołki najwyższych drzew. Są wszędzie, wpadają do nosa, gardła, uszu i oczu. Nawet najmniejsze źródło światła traktowane jest przez nich jak zaproszenie. Nie pomagają pobliskie latarnie, które na pierwszy rzut oka powinny je zwabiać. Co prawda skupiają się pod nimi w największych ilościach, wystarczy jednak mała smuga światła i cały rój błyskawicznie kieruje się w jej stronę.

Nawet jeśli ktoś nie ma oświetlonych ścian budynków i zakrzaczeń, one tam są. Oblepiają ściany, gałęzie, liście i każdy inny przedmiot wystawiony na zewnątrz, włącznie z jedzeniem i naszymi głowami. Jedynym plusem, choć dla ludzi mieszkający nad Zalewem Włocławskim marne to pocieszenie, jest to że nie kąsają.

Zbieramy je rano, już nie miotełką, ale łopatą spod źródeł światła. Także z miejsc gdzie choćby przypadkowo została wylana woda. Pozostawiają po sobie zielone okna, parapety i tarasy. Przed nieproszonymi gośćmi w domu nie strzegą nawet moskitiery. Dla najmniejszych osobników nie są przeszkodą.

Jak długo i kogo jeszcze można prosić o pomoc w walce z taką plagą?

Od 2005 roku wójt kieruje prośby o pomoc do każdej instytucji, która mogłaby pomóc w rozwiązaniu problemu. Od RZGW w Warszawie, przez Wojewodę, Wojewódzkiego Lekarza Weterynarii, Starostę Powiatu Płockiego, Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska, a za pośrednictwem posła Piotra Zgorzelskiego również Ministerstwa Ochrony Środowiska. Jednocześnie w roku 2007 wójt zaprosił do współpracy naukowców, którzy pomogliby w zdiagnozowaniu problemu i wskazali możliwości ograniczenia populacji uciążliwego owada. Jako szef Gminnego Zespołu Zarządzania Kryzysowego do współpracy zaprosił dr Tomasza Kakareko z UMK w Toruniu.

Zaraz potem dr Janusz Żbikowski z Zakładu Ekologii i Ochrony Środowiska UMK opracował ekspertyzę, z której wynika, że Zalew Włocławski to idealne miejsce dla rozmnażania się tej muchówki, gdzie występuje muliste dno i przepływ wody wystarczający by osobniki te miały dostateczne natlenienie. Wskazano również metody walki z ochotkowatymi:

  • Metody mechaniczne: rozlewanie oleju, alby uniemożliwić wylot owadów dojrzałych, mechaniczne mieszanie dna (zniszczenie jaj i larw), stosowanie porażających prądem pułapek;
  • Manipulacje ekologiczne (ograniczające zagęszczenie larw): rotacyjne osuszanie i zalewanie kolejnych fragmentów dna zbiornika), zwiększenie głębokości zbiorników, regulowanie pokrycia dna roślinnością naczyniową;
  • Behawioralne: wykorzystanie pasożytów (czyli wirusów, bakterii, grzybów, pierwotniaków i nicieni), wykorzystanie drapieżników (makrobezkręgowców), ryb (głównie bentosożernych);
  • Metody chemiczne: stosowanie środków chemicznych hamujących szybkość wzrostu larw, lub oddziałujących na postacie dorosłe.

Zdaniem autora wspomnianego opracowania zastosowanie większości z prezentowanych metod – w warunkach Zbiornika Włocławskiego – jest praktycznie niemożliwe. Jedną z poważniejszych przeszkód jest wielkość zbiornika oraz fakt, że jest to woda płynąca. Ponadto do ingerencji człowieka w funkcjonowanie ekosystemu musimy podchodzić ze szczególną ostrożnością. Niech przykładem będzie tu ochrona kormorana. Wzrost jego populacji przyczynił się do znacznego zmniejszenie populacji ryb w Zalewie, a to jest jedną z przyczyn wzrostu populacji ochotkowatych.

Wyniki ekspertyzy, materiał filmowy i zdjęciowy z terenu gminy Nowy Duninów przekazany został do instytucji, które mogłyby wesprzeć samorząd gminy Nowy Duninów w walce z zagrożeniem. Także Powiatowy Zespół Zarządzania Kryzysowego, który został zaangażowany  w rozwiązanie problemu na prośbę Wójta Gminy otrzymał niezbędne opracowania i informacje zarówno od policji (w zakresie zagrożenia w ruchu drogowym) jak i lokalnej służby zdrowia (w zakresie zagrożenia zdrowia, szczególnie małych dzieci i niemowląt).

W 2014 r. na prośbę posła P. Zgorzelskiego głos w sprawie zabrała Pani Ronikier – Dolańska ówczesny Dyrektor Departamentu Zarządzania Zasobami Przyrody. Wskazała na rozwiązania stosowane m.in. w Stanach Zjednoczonych, gdzie w ostatnich latach rozebrano 180 zbiorników podobnych do naszego. Tego typu rozwiązania nie ma w planach RZGW, KZGW ani resort środowiska. Natomiast, jak nas poinformowano, rekultywacji tak dużych zbiorników nie przeprowadza się.

Wójt puka do kolejnych drzwi, szuka środków. Jednak gmina Nowy Duninów sama nie poradzi sobie z tym problemem, a wszystko wskazuje na to, że problem będzie narastał. Kiedyś zmasowane wyloty tych owadów obejmowały wąski pas nad Zalewem. Dziś przekroczyły pas drogi krajowej nr 62. Jest ich coraz więcej i coraz dalej sięgają.

Inwazja ochotki trwa w najlepsze, nie tylko przeszkadza, ale zagraża. Kolejne zaś instytucje, do których wójt się zwraca, albo rozkładają ręce, albo liczą koszty ewentualnej interwencji.

Nie rezygnujemy -mówi wójt, ale zaczyna brakować drzwi, do których mogę pukać.