Pani Honorata Barbara Dominik. Dla rodziny i przyjaciół Basia. Mama Kaliny, Ireny i Tomasza, babcia sześciorga wnucząt i trojga prawnucząt.

Urodziła się 20 maja 1916 roku w Woli Brwileńskiej w rodzinie państwa Rumińskich.  W wieku 22 lat wyszła za mąż za Zygmunta Dominika. Rok później wybuchła II Wojna Światowa i rozpoczął się bardzo trudny czas. Dla młodych małżonków nastały długie lata rozłąki i wojennej tułaczki. Pan Zygmunt trafił do wojska, później znalazł się w obozie i w końcu został wywieziony do Niemiec.

W Woli Brwileńskiej i okolicznych wsiach nastały wysiedlenia. Rdzennych mieszkańców wywożono do Niemiec, części udało się ukryć u rodzin, znajomych. Tak też zrobiła mama pani Barbary. Razem z córką czas wojny przeczekały u rodziny w Warszawie. Po wojnie wróciły do Woli Brwileńskiej. W końcu wrócił też pan Zygmunt. Razem odbudowywali swoje życie. Pani Barbara prowadziła dom i pracowała w gospodarstwie. Pan Zygmunt, żeby utrzymać pięcioosobową rodzinę, dorabiał pracując m.in. w płockiej stoczni, w lesie, w Kółku Rolniczym i Gminnej Spółdzielni (GS) w Nowym Duninowie.

Wojna pozostawiła w nich głęboki ślad. Pani Basia do dziś pamięta tamte wydarzenia, ból i strach. Jednak nawet tak traumatyczne przeżycia nie zniszczyły w niej pogody ducha i wiary w swoje siły.

w 2005 roku zmarł Pan Zygmunt. Pani Basia mieszka do dziś z synem i synową Zofią w Woli Brwileńskiej. Tuż za miedzą ma córkę Irenę, a trochę dalej, w Płocku najstarszą Kalinę. Wszyscy, którzy ją znają mówią, że wciąż pozostaje skromną i pogodną osobą, a synowa Zofia mówi o niej, że jest dobrą teściową.

W dniu jej setnych urodzin odwiedzili ją m.in. Mirosław Krysiak Wójt Gminy, Waldemar Kijek Radny Gminy, Katarzyna Urbańska Kierownik NZOZ „Rodzina” w Nowym Duninowie oraz przedstawiciele KRUS-u i Urzędu Wojewódzkiego Delegatury w Płocku. Czegóż życzyć Pani Barbarze? Zdrowia i zachowania pogody ducha, bo miłości najbliższych na pewno jej nie brakuje.